Spisu treści:
- Szafy i blaty: nowoczesna definicja prywatności
- Upublicznienie wśród problemów związanych z prywatnością
- Wygoda i rozrywka> Prywatność
- Prywatność: cena, którą płacimy
Nasza prywatność najwyraźniej zaginęła. Ale większość z nas prawie tego nie zauważa, ponieważ nasza technologia - telefony, media społecznościowe, wieloplatformowa rozrywka - działa naprawdę dobrze i lubimy z niej korzystać… bardzo często. W erze cyfrowej dostępu w czasie rzeczywistym nadal słychać wezwania do prywatności. Ale te obawy łączą się w zgodzie z coraz większą kolekcją wszystkiego, od tego, co zjedliśmy na obiad, po rozmiar buta, dolegliwości, status związku i historię wyszukiwania.
Po dodaniu do mikstury samoobsługowych zasad firmy i mylących przepisów - nie wspominając o rosnącej skłonności użytkowników do ochrony prywatności na wirtualnym srebrnym talerzu - staje się jasne, że jesteśmy w erze prywatności. Pytanie brzmi, czy komukolwiek to obchodzi? (Przeczytaj informacje na temat prywatności w sekcji Co powinieneś wiedzieć o swojej prywatności online).
Szafy i blaty: nowoczesna definicja prywatności
Aby zrozumieć, gdzie poszła nasza prywatność, musimy cofnąć się do XIX wieku i traktatu z 1890 r. W Harvard Law Review od Louisa Brandeisa i Samuela Warrena zatytułowanym „Prawo do prywatności”. Ten długotrwały dokument określa nowoczesną definicję prywatności i stanowi zwiastun przyszłych wydarzeń.
Co ciekawe, język Warrena i Brandies brzmi tak, jakby został napisany kilka minut temu w poście na blogu - nie 120 lat temu. Rozważmy na przykład ten fragment: „Najnowsze wynalazki i metody biznesowe zwracają uwagę na następny krok, który należy podjąć w celu ochrony osoby… i zapewnienia… prawa do bycia pozostawionym w spokoju”.
Ponadto artykuł przeglądowy Prawa Harvarda mówi o „natychmiastowych fotografiach” (brzmi znajomo?), Które atakują „święte dzielnice życia prywatnego i domowego”. Punktem kulminacyjnym tej pracy, która prowadzi nas do roku 2012 i później, jest to, że uczeni prawniczy odnoszą się do „licznych urządzeń mechanicznych”, które grożą zrealizowaniem prognozy, że „to, co szeptano w szafie, zostanie ogłoszone z dachów domów. „ Oczywiście erozja prywatności jest czymś, co dzieje się od dłuższego czasu.
Ale jak się tu dostaliśmy? Teraz, gdy przenieśliśmy się z naszych szaf na dachy internetowe, współcześni eksperci ds. Prywatności wskazują trzy natychmiast identyfikowalne katalizatory utraty prywatności.
- Powszechne korzystanie z Internetu wspierane przez Google i kompulsywne korzystanie z serwisów społecznościowych takich jak Facebook
- Pojawienie się mobilności i urządzeń mobilnych, które przez cały czas łączą wszystkich
- Społeczna akceptacja pewnego środka nadzoru pod pozorem bezpieczeństwa
Wiosną 2012 r. Administracja Obamy zagroziła zawetowaniem ustawy CISPA z powodu obaw o prywatność i wezwania Departamentu Bezpieczeństwa Wewnętrznego do wyraźniejszej roli w ochronie infrastruktury krytycznej, takiej jak elektrownie i instalacje rządowe przed atakami cybernetycznymi.
Jednak wnioski legislacyjne zwykle zmieniają się pod wpływem kaprysu politycznego, a także postępują wolniej niż sama technologia. Oznacza to, że kluczowym elementem analizy debaty na temat prywatności prawdopodobnie pozostanie w zakresie zachowania użytkowników w sieciach publicznych, takich jak Facebook, który przesiewa - a przez to kontroluje - informacje o użytkownikach na masową skalę. (W celu zapoznania się z czytaniem, sprawdź 7 znaków oszustwa na Facebooku.)
Upublicznienie wśród problemów związanych z prywatnością
Jak na ironię, podobnie jak Facebook po raz pierwszy notował akcje na rynkach publicznych poprzez swoją pierwszą ofertę publiczną (IPO) w maju 2012 r., Gigant mediów społecznościowych również znalazł się w centrum procesu.
Po IPO w Kalifornii nadal toczyło się pozew zbiorowy złożony w Kalifornii. Powodowie domagali się 15 miliardów dolarów odszkodowania za naruszenie prywatności. Pozew konsoliduje 21 procesów o ochronę prywatności z ponad 12 stanów USA w obliczu oskarżeń, że Facebook śledzi działania użytkowników, nawet po opuszczeniu strony i / lub dezaktywacji członkostwa. Wśród głównych przestępstw pozew dotyczy naruszenia przez Facebook ustawy o oszustwach i nadużyciach komputerowych.
Ale bardziej wymowny znak końca prywatności, ponieważ wiemy, że to oświadczenie założyciela Facebooka Marka Zuckerberga ze stycznia 2010 roku. Zuckerberg zasygnalizował, że ludzie czują się bardziej komfortowo niż kiedykolwiek, dzieląc się prywatnymi informacjami online i że nowa norma społeczna w rzeczywistości nie ma żadnej prywatności.
Statystyki nadal to potwierdzają w 2012 r. W majowym badaniu AP / CNBC ujawniono, że trzech na pięciu użytkowników Facebooka nie wierzy, że ich dane osobowe są chronione, mimo że czterech na pięciu respondentów przyznało, że nawet nie zawracają sobie głowy zmianą ich ustawienia prywatności na stronie.
„To, co publikujemy online, nigdy nie zniknie” - powiedział Pierluigi Stella, dyrektor ds. Technicznych w Network Box USA. „Musimy pochylić się, aby zwrócić większą uwagę na to, co mówimy i co publikujemy w miejscach takich jak Facebook i Twitter. Działamy tak, jakbyśmy rozmawiali tylko z jedną osobą, w rozmowie jeden na jednego. W rzeczywistości krzyczymy na cały świat i każdy, kto chce „słyszeć” nas.
Stella mówi dalej, że gdy informacje są dostępne w Internecie, nie można oczekiwać prywatności, chyba że dołoży się wszelkich starań, aby ją chronić. Nawet wtedy, mówi, to bzdura.
Wygoda i rozrywka> Prywatność
Obecnie ogólny konsensus wśród wiodących ekspertów ds. Prywatności jest taki, że wszystkie zakłady są nieaktualne. Pozostaje nam tylko wygoda, której będziemy nadal wymagać, unikając anonimowości. (Chcesz przeglądać Internet bez podawania danych osobowych? Dowiedz się, jak w Anonimowe przeglądanie Internetu).
Jak zauważył profesor Alessandro Acquisti w systemach informatycznych i polityce publicznej w swoim artykule „The Economics of Privacy”, prywatność dotyczy obecnie kompromisów. Innymi słowy, wybory dokonywane przez nas jako użytkowników i firmy obejmują rozważenie zalet i wad ujawnienia i umożliwienia zewnętrznego dostępu do danych osobowych.
To, czego Acquisti i inni publicznie obawiają się o kulturę prywatności w postach, to normalizacja lub dostosowanie do świata, w którym prywatne informacje stają się zwykle publiczne. W tym celu trajektoria nie wydaje się zbyt obiecująca. Nie dzieje się tak z powodu firm lub podmiotów rządowych, które chcą naruszać prywatność, ale bardziej ze względu na warunek debaty o prywatności, który ma największe znaczenie: ci, którzy wykazują obawy dotyczące prywatności, ale nie robią nic, aby ją chronić.
Na przykład badania Instytutu Ponemon pokazują, że prawie trzy czwarte dorosłych Amerykanów twierdzi, że zależy im na prywatności, ale nie zrobi wiele, aby ją zachować. Jest to niepokojący, ale bardzo realny trend, który ma trwałe skutki, jeśli chodzi o pytanie, czy nasze społeczeństwo oddało swoją prywatność - i czy kiedykolwiek możemy ją odzyskać.
Prywatność: cena, którą płacimy
Jeśli odpowiedź na to pytanie brzmi „nie”, nową normą świata nieprywatnego będzie świat, w którym bez względu na to, co robimy i gdzie pójdziemy, informacje o nas będą gromadzone, wykorzystywane i przechowywane - na zawsze. Ale może to tylko cena, którą płacimy za dostęp do tak wielu bezpłatnych usług online. Choć wydaje się, że poświęcamy dużo czasu na narzekanie na naszą malejącą prywatność, bardzo niewielu z nas decyduje się wycofać z aplikacji i zachowań online, które coraz bardziej nas narażają.